sobota, 26 lipca 2014

Rozdział 7 - Randka i nowy zwierzak

Roja
- Zgoda, z chęciom gdzieś z tobą wyskoczę - powiedziałam i uśmiechnęłam się.
- Dobra to jutro pod twoim pokojem o 20.00 - powiedział.
- Już nie mogę się doczekać.
Stwierdziłam, że warto iść już spać. Bo przecież jutro miałam iść na randkę z Steinem, chłopakiem moich marzeń.
Obudziłam się o 10.48. Był już ranek, Kora chodziła po naszym pokoju ( chyba czegoś szukała ). Kiedy zobaczyła, że wstałam powiedziała: 
- O, w końcu wstałaś.
- Cześć, muszę ci coś powiedzieć, ale nikomu nie mów.
- Spoko nikomu nie powiem, a teraz gadaj - powiedziała.
- Wczoraj wieczorem Stein zaprosił mnie na randkę.
- Co ty, nie gadaj!
- Jesteśmy umówieni o 20.
Kora zaczęła mi gratulować i powiedziała, że pomorze mi się przygotować. Gdy nadeszła 18.00 Kora otworzyła szafę z ciuchami i półkę z kosmetykami, zaczęła mnie stroić. 

Stein 
Punktualnie o 20.00 byłem pod pokojem Roi i Kory. Miałem na sobie czarny garnitur. Gdy wszedłem do pokoju dziewczyn zatkało mnie. Roja ubrana była w niebieską sukienkę i balerinki tego samego kolory. Jej brązowe włosy były rozpuszczone, a jej zielone oczy dziwnym sposobem pasowały do tej kreacji. Na ustach miała trochę błyszczyku. 
" Nie jestem jej wart " - pomyślałem.
- Wyglądasz pięknie - powiedziałem ale " pięknie " to zdecydowanie za mało powiedziane, ona wyglądała bosko, wydawało się jak by dostała błogosławieństwo Afrodyty lub jak by była jej córką.
- Dzięki ty też wyglądasz niczego sobie - i w tym momencie rzuciła mi to spojrzenie które mówi
 " podobasz mi się "
- Dobra chodzimy - powiedziałem.
Delikatnie wziąłem rękę Roi. Już byłem pewien, że zabierze zdenerwowana rękę, ale ona nic takiego nie zrobiła. Uśmiechnęła się i też wzięła mnie za rękę.
- Chyba możesz mi już powiedzieć gdzie idziemy? - zapytała.
- Idziemy do restauracji, a co dalej nie mogę powiedzieć - odpowiedziałem.
Weszliśmy do pięknej restauracji, zaprowadziłem Roje do naszego stolika. Kelner podał nam meni. Po dłuższym czasie namysłu stwierdziliśmy, że weźmiemy spaghetti dla dwojga i dwie cole. W czasie oczekiwań na naszą potrawę zaczęliśmy miło rozmawiać. Śmialiśmy się z ochroniarzy, którzy zamiast mnie gonić stwierdzili, że już nie warto i z tego, że zamiast wykonywać swoją pracę pobiegli  do Roi i nie zorientowali się, że uciekła. Potem przyniesiono nasze danie. Roi bardzo smakowało. Zaczęła się śmiać gdy klopsik wpadł mi do buta a ja nie umiałem go wyciągnąć. Gdy kończyliśmy jeść a ja uporałem się z klopsikiem w bucie poprosiłem Roje by zamknęła oczy.
- Ale po co Stein o jaką niespodziankę ci chodzi? - zapytałam.
- Niedługo się dowiesz a teraz zamknij oczy i bez podglądania- odpowiedziałem.
Tym razem zamknęła oczy. Zaprowadziłem ją do starej stajni, jakieś 700 metrów od restauracji. W jednym z boksów stał brązowy koń z czarno - białymi plamkami na ciele. Miał czarną grzywę, był wymyty wyszczotkowany i z wypolerowanymi kopytami. Oczywiście miał uzdę i siodło pierwsza klasa, podkowy też były niczego sobie. 
- Dobra możesz otworzyć oczy.
Roja otwarła oczy i krzyknęła:
- On jest dla mnie?!
- Tak, cały twój - powiedziałem.
- Skąd go wziąłeś i w ogóle z kąt wiedziałeś, że lubię konie? - zapytała.
- Wiedziałem bo gdy sprzątałem w waszym pokoju wypadł z twojego plecaka magazyn dla miłośników koni, a wziąłem go stąd, że pelentał się sam po ulicy więc go przygarnąłem.
- Dziękuje Stein! - krzyknęła i rzucił mi się na szyję.
Objąłem ją. Gdy skończyła mnie obejmować powiedziałem jej, że ten koń to ogier i, że warto by go nazwać.
- Dobra, to nazwę go Burza, co ty na to?
- Ładne imię wybrałaś, o i muszę ci coś pokazać - powiedziałem i poklepałem konia po plecach.
- Burza, lot! - krzyknąłem do konia.
Burza posłusznie rozwinął skrzydła ( tego samego koloru co reszta ciała ) i wzbił się w powietrze.
- To pegaz - powiedziała zdumiona Roja.
- Dobra to pierwsza część niespodzianki - powiedziałem - teraz druga, wsiadaj na konia nauczę cie jeździć, Grom!
Gdy krzyknąłem Grom, przyleciał mój pegaz. Piękny czarny pegaz.
- To co uczymy się jazdy? - zapytałem.

Roja
- No jasne - powiedziałam.
Stein pomógł mi wejść na mojego konia, a potem jeździliśmy. Raz spadłam, na szczęście Stein mnie złapał. Szybko załapałam o co chodzi, i po godzinie ścigaliśmy się w powietrzu. Gdy księżyc był już na samej górze nocnego nieba i gwiazdy świeciły mocniej niż zwykle, Stein zabrał mnie nad rzekę. Tam usiedliśmy na murku i Stein powiedział:
- Wiesz co Roja świetnie się z tobą bawiłem.
- Było cudownie, to najlepsza noc w moim życiu.
- Chcesz być moją dziewczyną? - nagle zapytał.
- No jasne - powiedziałam bez zastanowienia.
Stein złapał mnie za ręce, przybliżył się i mnie pocałował. Księżyc był w pełni, świecił nieprawdopodobnie. To było wspaniałe.



3 komentarze:

  1. Cześć. Rozdział świetny tylko trochę dialogi krótkie ale jest tak romantycznie. DO następnego rozdziału. R.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nominuję cię do LBA.
    Więcej na perabeth.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. To chyba twój najlepszy rozdział!! Głównie przez tą randkę Steina i Roi!! Oczywiście było kilka błędów, ale ja się nie nadaję do wytykania ich :). Czekam na następny rozdział!!

    OdpowiedzUsuń