Na sam początek stwierdzam, że należą wam się przeprosiny za to , że na ponad pół roku zostawiłam bloga i nie dodawałam rozdziałów. Postaram się więcej nie dopuścić do takiej sytuacji. Na szczęście odzyskałam wenę i chęć do pisania. Więc teraz bez zbędnego przedłużania, łapcie nowy rozdział :D (Osoby które były ze mną od początku pewnie zauważyły, że jeden z rozdziałów został usunięty, to przez to, że po przeczytaniu go z twierdziłam , że jest beznadziejny.)
Ja i Stein bawiliśmy się świetnie przez całą noc. Gdzieś tak około szóstej rano wróciliśmy do (domu).
Gdy Kora zauważyła, że już wróciłam zaczęła mnie o wszystko wypytywać.
Opowiedziałam jej wszystko i nie wiem czemu, gdy z nią rozmawiałam czułam się jakbym gawędziła z najlepszą przyjaciółką.
-... no i to tyle - zakończyłam.
- Wow, Stein naprawdę się postarał, musi być naprawdę zakochany - powiedziała Kora.
- Naprawdę tak sądzisz?
- No pewnie! Widać to gołym okiem, że jest w tobie zakochany!
Już miałam coś odpowiedzieć, gdy do naszego (pokoju) wbiegła Roxy. Stanęła obok mnie i zaczęła szczekać i powarkiwać w stronę schodów prowadzących do naszej podziemnej kryjówki.
Jednym sprawnym ruchem wydobyłam miecz , wiedząc, że zaraz wydarzy się coś złego . Kora poszła w moje ślady i wyciągnęła sztylety . Byłyśmy gotowe do walki z najgorszym z potworów, ale to co po nas przyszło było okropne.
Węże zamiast włosów, przyprawiające o dreszcz szpony , wielkie paskudne skrzydła.
Meduza.
Najmłodsza i najgroźniejsza Gorgona , zmieniająca jednym spojrzeniem w kamień.
- Ubierz je! - rozkazała mi Kora , żucając w moją stronę okularami przeciwsłonecznymi.
Nie protestowałam, złapała je i ubrałam. Roxy zobaczywszy potwora pobiegła do pokoju obok (czyli do pokoju Staina) i zaczęła ciągnąć za rękaw śpiącego współlokatora mojego chłopaka. Zdezorientowany wpadł do naszego pokoju poczym wybiegł z niego z piskiem małej dziewczynki.
- Cóż za bohaterstwo - mruknęłam pod nosem.
Meduza nie czekała ani chwili dłużej i rzuciła się na nas. Odwróciłyśmy się w jej stronę, była jednak szybsza. Jedną z swoich szpon rozdarła moją koszulkę robiąc głęboką ranę na moim ramieniu. Z moich ust wydobył się przerażający krzyk a twarz wykrzywiła się w grymasie bólu. Korze też nie dopisywało szczęście, unieruchomiona przez okropny ból w prawej ręce, zmuszona byłam patrzeć, jak bestia stracą okulary przeciwsłoneczne z nosa mojej przyjaciółki. Chciało mi się płakać, gdy Gorgona spojrzała w jej oczy, zamieniając ją w kamień. Gdy z nią z kończyła , nadeszła pora by mnie dobić. Kiedy już miała mnie rozszarpać, ktoś zaatakował ją od tył. Zauważyłam Steina z mieczem w dłoni. Następne rzeczy stały się tak szybko, że niewiele z tego pamiętam. Chłopak skoczył w stronę Meduza zamachnął się bronią i po chwili głowa Gorgony leżała obok mnie a reszta jej ciała zamieniła się w złoty pył. Od razu gdy odzyskałam czucie w nogach i rękach, poderwałam się do góry chcąc jak najszybciej znaleźć się przy biednej Korze. Jęknęłam z bólu , ale mimo wszystko dzielnie szłam w jej kierunku. Zachwiałam się i przewróciłam.
- Roja, nic ci nie jest? - Stain podbiegł do mnie i pomógł mi wstać.
- Ze mną wszystko w porządku, ale musimy pomóc Korze - powiedziałam zrozpaczona, znów idąc w jej stronę.
- Czekaj, a twoja rana? - zapytał.
- Rana może zaczekać a ona nie - powiedziałam wskazując w kierunku przyjaciółki.
- Ale i tak, nie możemy jej pomóc - powiedział odwracając wzrok.
- Co!? - wykrzyknęłam.
- Nie dysponujemy takimi lekarstwami - powiedział cicho.
- Ale jest na to jakieś lekarstwo, prawda? - zapytałam z nutką nadziei w głosie.
- Jest - powiedział nieprzekonany.
- Jakie? - zapytałam już troszkę zirytowana.
- Zróbmy tak, powiem ci jeśli pozwolisz mi najpierw wyleczyć twoje ramię - dopiero teraz zauważyłam, że rana obwicie krwawi.
- Zgoda - powiedziałam.
Z małej sakiewki którą miał przy pasie, tuż obok pochwy na miecz, wyciągnął trochę ambrozji. Kazał mi ją zjeść. Była dość smaczna.
Zanim się zorientowałam rana przestała krwawić i zaczęła powoli się sklepiać.
- No, a teraz mów o jakie lekarstwo chodzi - ponagliłam go.
- Łzy jednorożca - powiedział szybko - Ale nie próbuj nawet zdobyć tego lekarstwa!
-A to niby czemu! - czy on zwariował? Nasza przyjaciółka została zamieniona w kamień a on nie chce nic z tym zrobić? Przecież trzeba jej pomóc!
- Roja, posłuchaj, od stuleci nikt nie widział jednorożców, są to raczej zwierzęta które wolą samotność i nie lubią towarzystwa ludzi - mówił to tak delikatnie jak umiał, ale ja nie dałam za wygraną.
- To od dziś polubią ludzi - powiedziałam głosem nieznoszącym sprzeciwu - Przekonam ich do siebie, a ty mi pomożesz.
Przygody Roji
poniedziałek, 26 stycznia 2015
czwartek, 14 sierpnia 2014
Nominacja
Zostałam nominowana przez Arię Pl. do libster blog award
1.Twoja ulubiona para literacka.
Margo Cook i Max Stone
2. Gdybyś miała możliwość zeswatania bohaterów (z pomieszanych książek) i zrobienia z nich pary to kto by to był?
( Chodzi, że np.Katniss Everdeen i Fred Weasley)
Leon Valdez i Ivette Reno
3.Ulubiona książka polskiego autora.
Wilk i Wilczyca Katarzyny Berenik Miszczuk
4. Jaką miałabyś nadzwyczajną moc, gdybyś mógł sobie wybrać?
Zmiana w wilka i wyostrzone zmysły
5. Ulubiony gatunek książek i filmów.
Fantasy
6. Co byś zrobił z milionem, gdybyś wygrała taką kwotę w totka?
Kupiła jakiś pałac i zrobiła hotel
7.Edward czy Jackob?
Edward
8. Jak chciałabyś mieć na imię?
Margo ( skrót od Małgorzaty ) lub Kasia
9.Sławna osoba, którą podziwiasz?
Martina Stossel
10. Cytat z książki, który zapadł ci w pamięć.
" Ależ oczywiście, mamo , bardzo sprawnie podkładałam bombę, uciekałam przed ochroniarzami, którzy celowali do mnie z broni palnej, i na sam koniec brałam udział w czymś, co w zasadzie mogło się skończyć morderstwem. Doskonale sobie radziłam, oboje z tatą możecie być ze mnie dumni."
11. Czy uważasz recykling za coś wartościowego?
Tak
Nominuje:
percabeth.blogspot.com
dalsze-losy-herosow.blogspot.com
PYTANIA:
1. Jaki jest wasz ulubiony polski autor ?
2. Ile macie blogów?
3. Jaki rodzaj książek lubicie najbardziej?
4. Wolicie książki czy filmy?
1.Twoja ulubiona para literacka.
Margo Cook i Max Stone
2. Gdybyś miała możliwość zeswatania bohaterów (z pomieszanych książek) i zrobienia z nich pary to kto by to był?
( Chodzi, że np.Katniss Everdeen i Fred Weasley)
Leon Valdez i Ivette Reno
3.Ulubiona książka polskiego autora.
Wilk i Wilczyca Katarzyny Berenik Miszczuk
4. Jaką miałabyś nadzwyczajną moc, gdybyś mógł sobie wybrać?
Zmiana w wilka i wyostrzone zmysły
5. Ulubiony gatunek książek i filmów.
Fantasy
6. Co byś zrobił z milionem, gdybyś wygrała taką kwotę w totka?
Kupiła jakiś pałac i zrobiła hotel
7.Edward czy Jackob?
Edward
8. Jak chciałabyś mieć na imię?
Margo ( skrót od Małgorzaty ) lub Kasia
9.Sławna osoba, którą podziwiasz?
Martina Stossel
10. Cytat z książki, który zapadł ci w pamięć.
" Ależ oczywiście, mamo , bardzo sprawnie podkładałam bombę, uciekałam przed ochroniarzami, którzy celowali do mnie z broni palnej, i na sam koniec brałam udział w czymś, co w zasadzie mogło się skończyć morderstwem. Doskonale sobie radziłam, oboje z tatą możecie być ze mnie dumni."
11. Czy uważasz recykling za coś wartościowego?
Tak
Nominuje:
percabeth.blogspot.com
dalsze-losy-herosow.blogspot.com
PYTANIA:
1. Jaki jest wasz ulubiony polski autor ?
2. Ile macie blogów?
3. Jaki rodzaj książek lubicie najbardziej?
4. Wolicie książki czy filmy?
sobota, 26 lipca 2014
Rozdział 7 - Randka i nowy zwierzak
Roja
- Zgoda, z chęciom gdzieś z tobą wyskoczę - powiedziałam i uśmiechnęłam się.
- Dobra to jutro pod twoim pokojem o 20.00 - powiedział.
- Już nie mogę się doczekać.
Stwierdziłam, że warto iść już spać. Bo przecież jutro miałam iść na randkę z Steinem, chłopakiem moich marzeń.
Obudziłam się o 10.48. Był już ranek, Kora chodziła po naszym pokoju ( chyba czegoś szukała ). Kiedy zobaczyła, że wstałam powiedziała:
- O, w końcu wstałaś.
- Cześć, muszę ci coś powiedzieć, ale nikomu nie mów.
- Spoko nikomu nie powiem, a teraz gadaj - powiedziała.
- Wczoraj wieczorem Stein zaprosił mnie na randkę.
- Co ty, nie gadaj!
- Jesteśmy umówieni o 20.
Kora zaczęła mi gratulować i powiedziała, że pomorze mi się przygotować. Gdy nadeszła 18.00 Kora otworzyła szafę z ciuchami i półkę z kosmetykami, zaczęła mnie stroić.
Stein
Punktualnie o 20.00 byłem pod pokojem Roi i Kory. Miałem na sobie czarny garnitur. Gdy wszedłem do pokoju dziewczyn zatkało mnie. Roja ubrana była w niebieską sukienkę i balerinki tego samego kolory. Jej brązowe włosy były rozpuszczone, a jej zielone oczy dziwnym sposobem pasowały do tej kreacji. Na ustach miała trochę błyszczyku.
" Nie jestem jej wart " - pomyślałem.
- Wyglądasz pięknie - powiedziałem ale " pięknie " to zdecydowanie za mało powiedziane, ona wyglądała bosko, wydawało się jak by dostała błogosławieństwo Afrodyty lub jak by była jej córką.
- Dzięki ty też wyglądasz niczego sobie - i w tym momencie rzuciła mi to spojrzenie które mówi
" podobasz mi się "
- Dobra chodzimy - powiedziałem.
Delikatnie wziąłem rękę Roi. Już byłem pewien, że zabierze zdenerwowana rękę, ale ona nic takiego nie zrobiła. Uśmiechnęła się i też wzięła mnie za rękę.
- Chyba możesz mi już powiedzieć gdzie idziemy? - zapytała.
- Idziemy do restauracji, a co dalej nie mogę powiedzieć - odpowiedziałem.
Weszliśmy do pięknej restauracji, zaprowadziłem Roje do naszego stolika. Kelner podał nam meni. Po dłuższym czasie namysłu stwierdziliśmy, że weźmiemy spaghetti dla dwojga i dwie cole. W czasie oczekiwań na naszą potrawę zaczęliśmy miło rozmawiać. Śmialiśmy się z ochroniarzy, którzy zamiast mnie gonić stwierdzili, że już nie warto i z tego, że zamiast wykonywać swoją pracę pobiegli do Roi i nie zorientowali się, że uciekła. Potem przyniesiono nasze danie. Roi bardzo smakowało. Zaczęła się śmiać gdy klopsik wpadł mi do buta a ja nie umiałem go wyciągnąć. Gdy kończyliśmy jeść a ja uporałem się z klopsikiem w bucie poprosiłem Roje by zamknęła oczy.
- Ale po co Stein o jaką niespodziankę ci chodzi? - zapytałam.
- Niedługo się dowiesz a teraz zamknij oczy i bez podglądania- odpowiedziałem.
Tym razem zamknęła oczy. Zaprowadziłem ją do starej stajni, jakieś 700 metrów od restauracji. W jednym z boksów stał brązowy koń z czarno - białymi plamkami na ciele. Miał czarną grzywę, był wymyty wyszczotkowany i z wypolerowanymi kopytami. Oczywiście miał uzdę i siodło pierwsza klasa, podkowy też były niczego sobie.
- Dobra możesz otworzyć oczy.
Roja otwarła oczy i krzyknęła:
- On jest dla mnie?!
- Tak, cały twój - powiedziałem.
- Skąd go wziąłeś i w ogóle z kąt wiedziałeś, że lubię konie? - zapytała.
- Wiedziałem bo gdy sprzątałem w waszym pokoju wypadł z twojego plecaka magazyn dla miłośników koni, a wziąłem go stąd, że pelentał się sam po ulicy więc go przygarnąłem.
- Dziękuje Stein! - krzyknęła i rzucił mi się na szyję.
Objąłem ją. Gdy skończyła mnie obejmować powiedziałem jej, że ten koń to ogier i, że warto by go nazwać.
- Dobra, to nazwę go Burza, co ty na to?
- Ładne imię wybrałaś, o i muszę ci coś pokazać - powiedziałem i poklepałem konia po plecach.
- Burza, lot! - krzyknąłem do konia.
Burza posłusznie rozwinął skrzydła ( tego samego koloru co reszta ciała ) i wzbił się w powietrze.
- To pegaz - powiedziała zdumiona Roja.
- Dobra to pierwsza część niespodzianki - powiedziałem - teraz druga, wsiadaj na konia nauczę cie jeździć, Grom!
Gdy krzyknąłem Grom, przyleciał mój pegaz. Piękny czarny pegaz.
- To co uczymy się jazdy? - zapytałem.
Roja
- No jasne - powiedziałam.
Stein pomógł mi wejść na mojego konia, a potem jeździliśmy. Raz spadłam, na szczęście Stein mnie złapał. Szybko załapałam o co chodzi, i po godzinie ścigaliśmy się w powietrzu. Gdy księżyc był już na samej górze nocnego nieba i gwiazdy świeciły mocniej niż zwykle, Stein zabrał mnie nad rzekę. Tam usiedliśmy na murku i Stein powiedział:
- Wiesz co Roja świetnie się z tobą bawiłem.
- Było cudownie, to najlepsza noc w moim życiu.
- Chcesz być moją dziewczyną? - nagle zapytał.
- No jasne - powiedziałam bez zastanowienia.
Stein złapał mnie za ręce, przybliżył się i mnie pocałował. Księżyc był w pełni, świecił nieprawdopodobnie. To było wspaniałe.
- Zgoda, z chęciom gdzieś z tobą wyskoczę - powiedziałam i uśmiechnęłam się.
- Dobra to jutro pod twoim pokojem o 20.00 - powiedział.
- Już nie mogę się doczekać.
Stwierdziłam, że warto iść już spać. Bo przecież jutro miałam iść na randkę z Steinem, chłopakiem moich marzeń.
Obudziłam się o 10.48. Był już ranek, Kora chodziła po naszym pokoju ( chyba czegoś szukała ). Kiedy zobaczyła, że wstałam powiedziała:
- O, w końcu wstałaś.
- Cześć, muszę ci coś powiedzieć, ale nikomu nie mów.
- Spoko nikomu nie powiem, a teraz gadaj - powiedziała.
- Wczoraj wieczorem Stein zaprosił mnie na randkę.
- Co ty, nie gadaj!
- Jesteśmy umówieni o 20.
Kora zaczęła mi gratulować i powiedziała, że pomorze mi się przygotować. Gdy nadeszła 18.00 Kora otworzyła szafę z ciuchami i półkę z kosmetykami, zaczęła mnie stroić.
Stein
Punktualnie o 20.00 byłem pod pokojem Roi i Kory. Miałem na sobie czarny garnitur. Gdy wszedłem do pokoju dziewczyn zatkało mnie. Roja ubrana była w niebieską sukienkę i balerinki tego samego kolory. Jej brązowe włosy były rozpuszczone, a jej zielone oczy dziwnym sposobem pasowały do tej kreacji. Na ustach miała trochę błyszczyku.
" Nie jestem jej wart " - pomyślałem.
- Wyglądasz pięknie - powiedziałem ale " pięknie " to zdecydowanie za mało powiedziane, ona wyglądała bosko, wydawało się jak by dostała błogosławieństwo Afrodyty lub jak by była jej córką.
- Dzięki ty też wyglądasz niczego sobie - i w tym momencie rzuciła mi to spojrzenie które mówi
" podobasz mi się "
- Dobra chodzimy - powiedziałem.
Delikatnie wziąłem rękę Roi. Już byłem pewien, że zabierze zdenerwowana rękę, ale ona nic takiego nie zrobiła. Uśmiechnęła się i też wzięła mnie za rękę.
- Chyba możesz mi już powiedzieć gdzie idziemy? - zapytała.
- Idziemy do restauracji, a co dalej nie mogę powiedzieć - odpowiedziałem.
Weszliśmy do pięknej restauracji, zaprowadziłem Roje do naszego stolika. Kelner podał nam meni. Po dłuższym czasie namysłu stwierdziliśmy, że weźmiemy spaghetti dla dwojga i dwie cole. W czasie oczekiwań na naszą potrawę zaczęliśmy miło rozmawiać. Śmialiśmy się z ochroniarzy, którzy zamiast mnie gonić stwierdzili, że już nie warto i z tego, że zamiast wykonywać swoją pracę pobiegli do Roi i nie zorientowali się, że uciekła. Potem przyniesiono nasze danie. Roi bardzo smakowało. Zaczęła się śmiać gdy klopsik wpadł mi do buta a ja nie umiałem go wyciągnąć. Gdy kończyliśmy jeść a ja uporałem się z klopsikiem w bucie poprosiłem Roje by zamknęła oczy.
- Ale po co Stein o jaką niespodziankę ci chodzi? - zapytałam.
- Niedługo się dowiesz a teraz zamknij oczy i bez podglądania- odpowiedziałem.
Tym razem zamknęła oczy. Zaprowadziłem ją do starej stajni, jakieś 700 metrów od restauracji. W jednym z boksów stał brązowy koń z czarno - białymi plamkami na ciele. Miał czarną grzywę, był wymyty wyszczotkowany i z wypolerowanymi kopytami. Oczywiście miał uzdę i siodło pierwsza klasa, podkowy też były niczego sobie.
- Dobra możesz otworzyć oczy.
Roja otwarła oczy i krzyknęła:
- On jest dla mnie?!
- Tak, cały twój - powiedziałem.
- Skąd go wziąłeś i w ogóle z kąt wiedziałeś, że lubię konie? - zapytała.
- Wiedziałem bo gdy sprzątałem w waszym pokoju wypadł z twojego plecaka magazyn dla miłośników koni, a wziąłem go stąd, że pelentał się sam po ulicy więc go przygarnąłem.
- Dziękuje Stein! - krzyknęła i rzucił mi się na szyję.
Objąłem ją. Gdy skończyła mnie obejmować powiedziałem jej, że ten koń to ogier i, że warto by go nazwać.
- Dobra, to nazwę go Burza, co ty na to?
- Ładne imię wybrałaś, o i muszę ci coś pokazać - powiedziałem i poklepałem konia po plecach.
- Burza, lot! - krzyknąłem do konia.
Burza posłusznie rozwinął skrzydła ( tego samego koloru co reszta ciała ) i wzbił się w powietrze.
- To pegaz - powiedziała zdumiona Roja.
- Dobra to pierwsza część niespodzianki - powiedziałem - teraz druga, wsiadaj na konia nauczę cie jeździć, Grom!
Gdy krzyknąłem Grom, przyleciał mój pegaz. Piękny czarny pegaz.
- To co uczymy się jazdy? - zapytałem.
Roja
- No jasne - powiedziałam.
Stein pomógł mi wejść na mojego konia, a potem jeździliśmy. Raz spadłam, na szczęście Stein mnie złapał. Szybko załapałam o co chodzi, i po godzinie ścigaliśmy się w powietrzu. Gdy księżyc był już na samej górze nocnego nieba i gwiazdy świeciły mocniej niż zwykle, Stein zabrał mnie nad rzekę. Tam usiedliśmy na murku i Stein powiedział:
- Wiesz co Roja świetnie się z tobą bawiłem.
- Było cudownie, to najlepsza noc w moim życiu.
- Chcesz być moją dziewczyną? - nagle zapytał.
- No jasne - powiedziałam bez zastanowienia.
Stein złapał mnie za ręce, przybliżył się i mnie pocałował. Księżyc był w pełni, świecił nieprawdopodobnie. To było wspaniałe.
czwartek, 24 lipca 2014
Rozdział 6 - Rabuję sklep i zostaje zaproszona na randkę
Po pięciu minutach wyszłam z ( pokoju ). Ubrana byłam w niebieską koszulkę i potargane fabrycznie dżinsy. U boku miałam miecz ( ten który dostałam od Kory ) który osłoniłam bluzą zawiązaną w pasie, włosy spięłam w warkocz na boku.
- Dobra, to idziemy - powiedziałam.
- Słuchajcie, nie daleko widziałam niezły sklep z odzieżą pójdę tam z jakimś synem Hermesa, a ty Stein pójdziesz z Roją - Kora powiedziała to patrząc na mnie jak by chciała żebyśmy poszli tam razem.
- Ok, choć Roja - odpowiedział Stein.
Weszliśmy do jakiegoś sklepu.
- Ubierz bluzę i nałóż kaptur, miecza nie zauważą - poprosił Stein.
Zrobiłam to o co mnie prosił. On też założył bluzę i kaptur. Wzięliśmy wózek i koszyk. Zaczęliśmy wrzucać do wózka pełno rzeczy : bułki, owoce, słodycze, napoje, jogurty, sery. Po paru minutach wózek i koszyk pyły pełne.
- Ej, ale czym my zapłacimy? - zapytałam Steina.
- Niczym - odpowiedział - ale potrzebny nam plan, dobra zrobimy tak....
Gdy Stein powiedział mi plan poszłam w inną alejkę. Potknęłam się i zaczęłam rozpaczliwie krzyczeć:
- Au, moja kostka, skręciłam kostkę!
Nie minęła minuta gdy wszyscy w sklepie zgromadzili się wokół mnie. W tym samym czasie Stein wymykał się przez drzwi wejściowe z naszymi ( zakupami ). Po paru sekundach włączył się alarm. Ludzie gwałtownie się odwrócili, a ochroniarze pobiegli ku wyjściu by gonić złodzieja. Kiedy nikt nie paczył wstałam i zaczęłam biec ku oknu, jednym sprawny susem wyskoczyłam na zewnątrz. Widziałam jak Steina gonią ochroniarze. Stein wbiegł w jakąś uliczkę, w tym momencie straciłam go z oczu. Szybko pobiegłam w tamtą stronę. To co zobaczyłam bardzo mnie ucieszyło. Ochroniarze stojący przy wysokim murze, klnących na głos i Steina na na górze muru pokazujących im język. Na szczęście nadal miał na sobie kaptur. Gdy ochroniarze wreszcie sobie poszli podbiegłam pod mur. Stein pomógł mi wejść na górę.
- Jak ty tu wszedłeś? - zapytałam.
- Sam nie wiem, byłem na dole, a nagle znalazłem się na górze - odpowiedział - chyba pomógł mi Apollo, bo sam bym się tu nie dostał.
- Czyli się udało - powiedziałam.
- Udało i to dzięki tobie, wiesz powinnaś zostać aktorką - powiedział Stein.
Ja i Stein wzięliśmy nasze ( zakupu ) i zanieśliśmy do naszej kwatery, znaczy tak jak by kwatery. Kora już na nas czekała.
- Widzę, że starczy nam jedzenia na dwa miesiące - powiedziała Kora - dobra robota.
Wieczorem Kora gdzieś wyszła. Roja bawiła się z Roxy, gdy nagle do pokoju wszedł Stein.
- Roja, pomyślałem, że morze gdzieś jutro wyskoczymy? - zapytał nieśmiało Stein.
- Czy tobie chodzi o taką jak by randkę? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- No, no tak - powiedział przyciszonym głosem.
- Dobra, to idziemy - powiedziałam.
- Słuchajcie, nie daleko widziałam niezły sklep z odzieżą pójdę tam z jakimś synem Hermesa, a ty Stein pójdziesz z Roją - Kora powiedziała to patrząc na mnie jak by chciała żebyśmy poszli tam razem.
- Ok, choć Roja - odpowiedział Stein.
Weszliśmy do jakiegoś sklepu.
- Ubierz bluzę i nałóż kaptur, miecza nie zauważą - poprosił Stein.
Zrobiłam to o co mnie prosił. On też założył bluzę i kaptur. Wzięliśmy wózek i koszyk. Zaczęliśmy wrzucać do wózka pełno rzeczy : bułki, owoce, słodycze, napoje, jogurty, sery. Po paru minutach wózek i koszyk pyły pełne.
- Ej, ale czym my zapłacimy? - zapytałam Steina.
- Niczym - odpowiedział - ale potrzebny nam plan, dobra zrobimy tak....
Gdy Stein powiedział mi plan poszłam w inną alejkę. Potknęłam się i zaczęłam rozpaczliwie krzyczeć:
- Au, moja kostka, skręciłam kostkę!
Nie minęła minuta gdy wszyscy w sklepie zgromadzili się wokół mnie. W tym samym czasie Stein wymykał się przez drzwi wejściowe z naszymi ( zakupami ). Po paru sekundach włączył się alarm. Ludzie gwałtownie się odwrócili, a ochroniarze pobiegli ku wyjściu by gonić złodzieja. Kiedy nikt nie paczył wstałam i zaczęłam biec ku oknu, jednym sprawny susem wyskoczyłam na zewnątrz. Widziałam jak Steina gonią ochroniarze. Stein wbiegł w jakąś uliczkę, w tym momencie straciłam go z oczu. Szybko pobiegłam w tamtą stronę. To co zobaczyłam bardzo mnie ucieszyło. Ochroniarze stojący przy wysokim murze, klnących na głos i Steina na na górze muru pokazujących im język. Na szczęście nadal miał na sobie kaptur. Gdy ochroniarze wreszcie sobie poszli podbiegłam pod mur. Stein pomógł mi wejść na górę.
- Jak ty tu wszedłeś? - zapytałam.
- Sam nie wiem, byłem na dole, a nagle znalazłem się na górze - odpowiedział - chyba pomógł mi Apollo, bo sam bym się tu nie dostał.
- Czyli się udało - powiedziałam.
- Udało i to dzięki tobie, wiesz powinnaś zostać aktorką - powiedział Stein.
Ja i Stein wzięliśmy nasze ( zakupu ) i zanieśliśmy do naszej kwatery, znaczy tak jak by kwatery. Kora już na nas czekała.
- Widzę, że starczy nam jedzenia na dwa miesiące - powiedziała Kora - dobra robota.
Wieczorem Kora gdzieś wyszła. Roja bawiła się z Roxy, gdy nagle do pokoju wszedł Stein.
- Roja, pomyślałem, że morze gdzieś jutro wyskoczymy? - zapytał nieśmiało Stein.
- Czy tobie chodzi o taką jak by randkę? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- No, no tak - powiedział przyciszonym głosem.
poniedziałek, 21 lipca 2014
Rozdział 5 - Dowiaduje się paru rzeczy
Wieczorem Kora wróciła ze sklepu z broniom. Położyłyśmy się na naszych posłaniach i zaczęłyśmy gadać:
- Kora, to co opowiesz o sobie, bo ostatnio powiedziałaś tylko o Steinie? - zapytałam.
- Dobra, mam trzynaście lat i jestem córką Hekate. Dołączyłam do obozy siedem lat temu. Mój ojciec porzucił mnie gdy tylko dowiedział się, że kobietą która mnie urodziła była boginią. Ściągałam za dużo potworów. Miałam trzy lata gdy po raz pierwszy mnie adoptowano. W wieku pięciu lat uciekłam. Rok później znalazła mnie i przy garnęła grupa tych oto półbogów. I od sześciu lat jestem tu przywódczynią - odpowiedziała.
- Ej a takie jedno pytanko, czy Stein ma dziewczynę? - zapytałam nieśmiało.
- Nie, nie ma, a czemu pytasz? - zapytała podejrzliwie.
- Eeeeeee, bez powodu - powiedziałam zdenerwowana.
- Siedem razy e, on ci się podoba! - krzyknęła.
- Co, to nie prawda - odpowiedziałam.
- Spoko, nikomu nie powiem - powiedziała - obiecuje.
Kora zachowywała się tak jakbyśmy znały się całe życie.
- Wiesz Lamia jest córką Hekate, czyli jak by twoją siostrą - powiedziałam chcąc zmienić temat.
- Niestety wiem, ale nie spodziewałam się że tak szybko opanujesz miecz - powiedziała, i po chwili dodała cicho - szybciej niż ja.
- Kora, ja już idę spać - powiedziałam.
- Wiesz ja też - powiedziała gasząc lampę.
Zasnęłam dość szybko, tej nocy nic mi się nie śniło.
Około drugiej rano obudził mnie jakiś szelest w pomieszczeniu obok. Wstałam wzięłam mój miecz i poszłam zobaczyć co się tam dzieje. Rozglądnęłam się co się dzieje. Zobaczyłam jedną śpiącą postać. Na posłaniu obok nie zobaczyłam nikogo. W koncie na drugim końcu sali zobaczyłam chłopaka strzelającego z łuku. To był Stein.
- Nie za wcześnie na strzelanie z łuku? - zapytałam.
Chłopak odwrócił się i powiedział:
- A to ty Roja,nie przejmuj się zawsze ćwiczę o tej godzinie - odpowiedział.
- Stein, to jest ten nowy łuk? - zapytałam.
- Tak, piękny jest nie - powiedział.
- Tak, jest piękny - odpowiedziałam.
Wróciłam do mojego posłania i poszłam spać.
Rano obudziło mnie wesołe szczekanie Roxy. Mój mały piesek bawił się z Korą i Steinem.
- Cześć, co wy tu robicie? - zapytałam.
- Zaraz idziemy szukać jedzenia i nowych ciuchów, idziesz z nami? - zapytał Stein.
- No spoko tylko się ubiorę i idziemy - powiedziałam
- Kora, to co opowiesz o sobie, bo ostatnio powiedziałaś tylko o Steinie? - zapytałam.
- Dobra, mam trzynaście lat i jestem córką Hekate. Dołączyłam do obozy siedem lat temu. Mój ojciec porzucił mnie gdy tylko dowiedział się, że kobietą która mnie urodziła była boginią. Ściągałam za dużo potworów. Miałam trzy lata gdy po raz pierwszy mnie adoptowano. W wieku pięciu lat uciekłam. Rok później znalazła mnie i przy garnęła grupa tych oto półbogów. I od sześciu lat jestem tu przywódczynią - odpowiedziała.
- Ej a takie jedno pytanko, czy Stein ma dziewczynę? - zapytałam nieśmiało.
- Nie, nie ma, a czemu pytasz? - zapytała podejrzliwie.
- Eeeeeee, bez powodu - powiedziałam zdenerwowana.
- Siedem razy e, on ci się podoba! - krzyknęła.
- Co, to nie prawda - odpowiedziałam.
- Spoko, nikomu nie powiem - powiedziała - obiecuje.
Kora zachowywała się tak jakbyśmy znały się całe życie.
- Wiesz Lamia jest córką Hekate, czyli jak by twoją siostrą - powiedziałam chcąc zmienić temat.
- Niestety wiem, ale nie spodziewałam się że tak szybko opanujesz miecz - powiedziała, i po chwili dodała cicho - szybciej niż ja.
- Kora, ja już idę spać - powiedziałam.
- Wiesz ja też - powiedziała gasząc lampę.
Zasnęłam dość szybko, tej nocy nic mi się nie śniło.
Około drugiej rano obudził mnie jakiś szelest w pomieszczeniu obok. Wstałam wzięłam mój miecz i poszłam zobaczyć co się tam dzieje. Rozglądnęłam się co się dzieje. Zobaczyłam jedną śpiącą postać. Na posłaniu obok nie zobaczyłam nikogo. W koncie na drugim końcu sali zobaczyłam chłopaka strzelającego z łuku. To był Stein.
- Nie za wcześnie na strzelanie z łuku? - zapytałam.
Chłopak odwrócił się i powiedział:
- A to ty Roja,nie przejmuj się zawsze ćwiczę o tej godzinie - odpowiedział.
- Stein, to jest ten nowy łuk? - zapytałam.
- Tak, piękny jest nie - powiedział.
- Tak, jest piękny - odpowiedziałam.
Wróciłam do mojego posłania i poszłam spać.
Rano obudziło mnie wesołe szczekanie Roxy. Mój mały piesek bawił się z Korą i Steinem.
- Cześć, co wy tu robicie? - zapytałam.
- Zaraz idziemy szukać jedzenia i nowych ciuchów, idziesz z nami? - zapytał Stein.
- No spoko tylko się ubiorę i idziemy - powiedziałam
piątek, 18 lipca 2014
Rozdział 4 - Zakochuje się
Wyszłyśmy z domu starców. Opowiedziałam Korze o Lamii.
- Roja, podobno masz trochę kasy? - zapytała Kora.
- Tak mam jakieś dwadzieścia dolców plus dziesięć od jakiegoś dziadka - odpowiedziałam.
- No bo wiesz, brakuje nam broni, a z tego co mówiłaś trzydzieści dolarów można wymienić na piętnaście drachm - powiedziała Kora - a za piętnaście drachm można kupić łuk i dwa sztylety z cesarskiego złota.
- Dobra kasę mam w plecaku, jak wrócimy dom ci ją - powiedziałam.
Gdy wróciłyśmy dałam Korze mój plecak z kasą. Poszła kupić broń a ja zostałam z Roxy i Steinem.
- Stein, a jak wy zdobywacie jedzenie, picie i ciuchy? - zapytałam.
- Mamy tu parę dzieci Hermesa - powiedział - one zdobywają wszystkie potrzebne nam rzeczy.
- Do dlaczego nie ukradniecie broni? - zapytałam.
- To nie takie proste, broń sprzedają inni półbogowie - odpowiedział Stein.
Jego blond włosy były rozczochrane. Wyglądał czarująco. Było widać, że odziedziczył urodę po ojcu. Roxy łasiła się do niego.
- Ej a ile jest tu herosów? - zapytałam.
- Czterdzieści osiem, łącznie z tobą - odpowiedział Stein.
Nie mogłam się skupić gdy paczył na mnie tymi niebieskimi oczami. Siedzieliśmy w pokoju Kory i moim.
- Roja, ja muszę już iść, pa - powiedział Stein i wyszedł.
Roxy poszła spać, a ja zaczęłam się rozpakowywać. W mojej głowie został obraz pięknej twarzy Steina. Chyba się w nim zakochałam.
- Roja, podobno masz trochę kasy? - zapytała Kora.
- Tak mam jakieś dwadzieścia dolców plus dziesięć od jakiegoś dziadka - odpowiedziałam.
- No bo wiesz, brakuje nam broni, a z tego co mówiłaś trzydzieści dolarów można wymienić na piętnaście drachm - powiedziała Kora - a za piętnaście drachm można kupić łuk i dwa sztylety z cesarskiego złota.
- Dobra kasę mam w plecaku, jak wrócimy dom ci ją - powiedziałam.
Gdy wróciłyśmy dałam Korze mój plecak z kasą. Poszła kupić broń a ja zostałam z Roxy i Steinem.
- Stein, a jak wy zdobywacie jedzenie, picie i ciuchy? - zapytałam.
- Mamy tu parę dzieci Hermesa - powiedział - one zdobywają wszystkie potrzebne nam rzeczy.
- Do dlaczego nie ukradniecie broni? - zapytałam.
- To nie takie proste, broń sprzedają inni półbogowie - odpowiedział Stein.
Jego blond włosy były rozczochrane. Wyglądał czarująco. Było widać, że odziedziczył urodę po ojcu. Roxy łasiła się do niego.
- Ej a ile jest tu herosów? - zapytałam.
- Czterdzieści osiem, łącznie z tobą - odpowiedział Stein.
Nie mogłam się skupić gdy paczył na mnie tymi niebieskimi oczami. Siedzieliśmy w pokoju Kory i moim.
- Roja, ja muszę już iść, pa - powiedział Stein i wyszedł.
Roxy poszła spać, a ja zaczęłam się rozpakowywać. W mojej głowie został obraz pięknej twarzy Steina. Chyba się w nim zakochałam.
czwartek, 17 lipca 2014
Rozdział 3 - Lamia cze 2
- No dobra - powiedziała Kora - Stein ma czternaście lat. Jak już wiesz jest synem Apolla, a do naszej grupy dołączył pięć lat temu. Ja i on jesteśmy najmądrzejsi z wszystkich dlatego jesteśmy przywódcami grupy. Stein miał przykre dzieciństwo. Jego mama zmarła gdy miał siedem lat, od tamtego czasu żył sam na ulicy. Pewnego dnia go znaleźliśmy samego, wychudzonego i ledwo żywego. Wiedział kim jest, dlatego było nam łatwiej. Jego rany szybko się zagoiły, i te na ciele i te na sercu. Po pewnym czasie stał się tak silny jak ja i został przywódcą. O jesteśmy na miejscu.
Zdawało się jak by Kora unikała mówienia o sobie.
Dom starców nie był jakiś nie zwykły. Był to duży dwu piętrowy dom, pomalowany na żółto.
- Dobra Roja, ja idę na prawo a ty na lewo - oświadczyła Kora.
- A nie możemy iść razem? - zapytałam.
- No dobra, chodzimy w lewo - odpowiedziała.
Na lewo był dom starców. Postanowiłyśmy, że do niego wejdziemy.
- Poczekaj, to dla ciebie - Kora podała mi piękny miecz - jest z niebiańskiego spiżu, świetny na potwory, ale człowieka nie zabije, może ci się przydać.
- Dzięki Kora - powiedziałam.
Weszłyśmy do środka. Nikt nawet nie zauważył mojego miecza.
- Roja, ja idę do łazienki, muszę się odświeżyć - powiedziała wchodząc przez brązowe drzwi do łaźni.
Stałam i czekałam na jej powrót. Parę babć i dziadków grali w bingo. Nagle podeszłą do mnie jakaś pani nie była ona stara.
- W czym mogę pomóc? - zapytała - może chcesz coś do picia mała?
- Nie dziękuje - odpowiedziałam grzecznie.
- No choć dam ci coś - złapała mnie za rękę i pociągnęła mnie do pokoju który zdawał się być kuchnią.
Gdy tylko byłyśmy same kobieta zaczęła się zmieniać. Jej nogi zaczęły się zmieniać w wężowy ogon, ale od pasa w górę nadal była piękną kobietą. Była to bowiem Lamia, była ona królową Libii i kochanką Zeusa. Gdy zazdrosna Hera zabiła dzieci Lamii, oszalała z bólu matka zaczęła mordować wszystkie napotkane dzieci. Z czasem zmieniła się w potwora, którym jest do dziś.
- Witaj małą - powiedziała Lamia - szkoda, że jesteś dzieckiem, bo muszę cię zabić.
Potwór rzucił się na mnie. Zrobiłam unik i wybiegłam na sale w której starcy grali w bingo.
- Nie uciekaj, te staruchy ci nie pomogą - syknęła Lamia.
Seniorzy nadal siedzieli i grali jakby nic się nie działo. Miecz u mojego boku nagle zaczął zdawać się cięższy. Wyciągnęłam go i tym razem ja rzuciłam się na Lamie. Jej ostre szpony, które wcześniej zdawały się być długimi tipsami prawie rozcięły mi klatkę piersiową.
- Poddaj się, ze mną nie wygrasz - powiedziałam.
Lamia wybuchnęła śmiechem.
- Ty mnie pokonasz, nie bądź śmieszna mała - zaszydziła.
Potwór wyrwał mi ogonem z ręki miecz, który wpadł do zapalonego kominka. Chwyciłam miecz za nie palącą się rączkę i przecięłam Lamie na pół. Zamieniła się w złoty popiół. Niestety miałam takiego pecha, że również przecięłam kartę od bingo jakiejś babci.
- Ty mała dziewucho, już wygrywałam a ty co robisz! - krzyczała.
Staruszka zaczęła okładać mnie jakąś torebką.
- Grażyna, daj spokój biednemu dziecku, nie zrobiło tego specjalnie! - powiedział jakiś pan i podszedł do mnie.
- Masz tu dziesięć dolarów, moja żona łatwo się denerwuje, zwłaszcza gdy chodzi
o bingo - powiedział.
- Jestem, Roja - krzyknęła z pod drzwi łazienki Kora - widzę, że ominęła mnie niezła zabawa.
- Weź nie gadaj - powiedziałam.
Zdawało się jak by Kora unikała mówienia o sobie.
Dom starców nie był jakiś nie zwykły. Był to duży dwu piętrowy dom, pomalowany na żółto.
- Dobra Roja, ja idę na prawo a ty na lewo - oświadczyła Kora.
- A nie możemy iść razem? - zapytałam.
- No dobra, chodzimy w lewo - odpowiedziała.
Na lewo był dom starców. Postanowiłyśmy, że do niego wejdziemy.
- Poczekaj, to dla ciebie - Kora podała mi piękny miecz - jest z niebiańskiego spiżu, świetny na potwory, ale człowieka nie zabije, może ci się przydać.
- Dzięki Kora - powiedziałam.
Weszłyśmy do środka. Nikt nawet nie zauważył mojego miecza.
- Roja, ja idę do łazienki, muszę się odświeżyć - powiedziała wchodząc przez brązowe drzwi do łaźni.
Stałam i czekałam na jej powrót. Parę babć i dziadków grali w bingo. Nagle podeszłą do mnie jakaś pani nie była ona stara.
- W czym mogę pomóc? - zapytała - może chcesz coś do picia mała?
- Nie dziękuje - odpowiedziałam grzecznie.
- No choć dam ci coś - złapała mnie za rękę i pociągnęła mnie do pokoju który zdawał się być kuchnią.
Gdy tylko byłyśmy same kobieta zaczęła się zmieniać. Jej nogi zaczęły się zmieniać w wężowy ogon, ale od pasa w górę nadal była piękną kobietą. Była to bowiem Lamia, była ona królową Libii i kochanką Zeusa. Gdy zazdrosna Hera zabiła dzieci Lamii, oszalała z bólu matka zaczęła mordować wszystkie napotkane dzieci. Z czasem zmieniła się w potwora, którym jest do dziś.
- Witaj małą - powiedziała Lamia - szkoda, że jesteś dzieckiem, bo muszę cię zabić.
Potwór rzucił się na mnie. Zrobiłam unik i wybiegłam na sale w której starcy grali w bingo.
- Nie uciekaj, te staruchy ci nie pomogą - syknęła Lamia.
Seniorzy nadal siedzieli i grali jakby nic się nie działo. Miecz u mojego boku nagle zaczął zdawać się cięższy. Wyciągnęłam go i tym razem ja rzuciłam się na Lamie. Jej ostre szpony, które wcześniej zdawały się być długimi tipsami prawie rozcięły mi klatkę piersiową.
- Poddaj się, ze mną nie wygrasz - powiedziałam.
Lamia wybuchnęła śmiechem.
- Ty mnie pokonasz, nie bądź śmieszna mała - zaszydziła.
Potwór wyrwał mi ogonem z ręki miecz, który wpadł do zapalonego kominka. Chwyciłam miecz za nie palącą się rączkę i przecięłam Lamie na pół. Zamieniła się w złoty popiół. Niestety miałam takiego pecha, że również przecięłam kartę od bingo jakiejś babci.
- Ty mała dziewucho, już wygrywałam a ty co robisz! - krzyczała.
Staruszka zaczęła okładać mnie jakąś torebką.
- Grażyna, daj spokój biednemu dziecku, nie zrobiło tego specjalnie! - powiedział jakiś pan i podszedł do mnie.
- Masz tu dziesięć dolarów, moja żona łatwo się denerwuje, zwłaszcza gdy chodzi
o bingo - powiedział.
- Jestem, Roja - krzyknęła z pod drzwi łazienki Kora - widzę, że ominęła mnie niezła zabawa.
- Weź nie gadaj - powiedziałam.
Subskrybuj:
Posty (Atom)